Rozdział chciałabym zadedykować mojej kochanej pszczółce Oldze, misiu spięłam się dla Ciebie, żeby skończyć jak najszybciej może z marnym efektem, ale chęci się liczą! A zrobiłam to, żeby umilić ci czas spędzony w szpitalu i życzę Ci kochanie dużo zdrowia, żebyś nigdy więcej nie musiała tam wracać, bo wiem jak kochasz normalne życie i normalne jedzenie. ♥ Wracaj do zdrowia i pamiętaj, że Cię mocno kocham! ♥
"Ludzie, którzy wracają są inni od tych którzy odeszli."
- Więc? Wielka gwiazdeczka mi pomoże? - Spytała gniewnie patrząc jak blondyn bacznie się jej przygląda.
- Zastanówmy się co ja będę z tego miał. - Na jego twarzy zawitał chytry uśmiech, a Mary głośno prychnęła.
- Kochaniutki.- Odparła zgryźliwie i ruszyła w odwrotnym kierunku, pokazując piłkarzowi, jak niewiele dla niej znaczy oraz, że doskonale da sobie radę sama.
- Łatwo się tu zgubić, co chyba już zdążyłaś zauważyć.- Rzucił doganiając ją. Obrzuciła go jedynie spojrzeniem pełnym wstrętu i ruszyła za piłkarzem. Nienawidziła ludzi, którzy uważają się za lepszych ze względu na posiadany majątek. Prowadził ją krętą drogą, przejście tego kawałeczka zajęło im zdecydowanie dłużej niż wtedy kiedy Mary szła tędy z Ianem. Marco specjalnie wybrał dłuższą drogę, aby móc poderwać dziewczynę, jednak milczała. Kiedy wyszli na parking Marysia rozejrzała się wokół siebie w poszukiwaniu Iana bądź jego samochodu, jednak bez rezultatu. Westchnęła cicho.
- Dziękuję za pomoc.- Powiedziała spoglądając na Reusa po raz ostatni. Delikatnie się uśmiechnęła po czym odwróciła się, Marco chwycił jej dłoń, sprawiając, że ponownie na niego spojrzała. Zdziwiona obserwowała poczynania piłkarza.
- Nie zapomnij o mojej nagrodzie.- Przypomniał jej, a ona wyrwała dłoń z uścisku.
- Zapomnę równie szybko co o tobie.- Warknęła, lecz po chwili usłyszała jak ktoś się do nich zbliża szybkim, rytmicznym krokiem. Odwróciwszy się ujrzała Iana, który po chwili stał już przy Marysi trzymając jedną dłoń na jej biodrze.
- Nawet nie wiesz jak się martwiłem Mary.- Rzucił tylko i spojrzał na wybawcę ukochanej. Zmierzył go wzrokiem od stóp do głów. Nie chciał wierzyć, że Marysia wpadła akurat na niego. Znanego podrywacza, dla którego priorytetem jest zaliczenie każdej panienki w mieście. Przyciągnął Wróblewską do siebie, aby pokazać sportowcowi, że dziewczyna jest już zajęta. Skinął głową w podzięce, oraz udał się do samochodu z Marysią.
~*~
"23 latka zamordowana w Dortmundzie. Trwa poszukiwanie sprawcy.
W trakcie wczorajszego meczu miejscowej drużyny, niedaleko stadionu rozegrała się tragedia. Nieznany sprawca brutalnie pobił 23-letnią kobietę. Została znaleziona przez kibiców wracających do domów, znajdujących się niedaleko miejsca zbrodni. . Jak mówią znalazcy zwłoki były w opłakanym stanie. Nic nie dało się już zrobić, gdyż ciało kobiety było pokiereszowane jakby zabójstwa dokonało dzikie zwierzę. Policja w dalszym ciągu szuka sprawcy bądź sprawców. Ich liczba nie jest nam znana, a policja dla dobra śledztwa nie chce niczego ujawniać, dowiedzieliśmy się jedynie, że do tej pory na policję nie zgłosił się jeszcze żaden świadek zdarzenia oraz, że policjanci podejrzewają, że do zabójstwa doszło w trakcie drugiej połowy meczu, gdyż całe miasto skupione było na poczynaniach Borussi Dortmund. Ofiara znana była z oferowania usług seksualnych, wszystko wskazuje na to, że została zamordowana przez jednego ze swoich klientów. Jednak jak niedawno pisaliśmy ostatnio dochodzi do coraz większej ilości brutalnych zabójstw, na tle mafijnym. Stąd podejrzenie, że kobieta została zamordowana przez kogoś z konkurencji. Wstępnie zakwalifikowano czyn jako pobicie ze skutkiem śmiertelnym, za co sprawcy bądź sprawcom grozi do 10 lat więzienia." - Marysia siedziała na małżeńskim łóżku w pięknym hotelu, czytając szokujące informacje zawarte w lokalnej gazecie. Ian pogrążony był w papierach, więc nie zauważył szoku malującego się na twarzy blondynki. Odłożyła gazetę na poduszkę leżącą obok i wpatrzyła się w okno. Przecież równie dobrze to mogła być ona. Ofiara okrutnego zabójcy była niewiele od niej starsza. No dobrze, była prostytutką, ale przecież miała rodzinę. Być może nawet dziecko. Jak policja przekazała im tą tragiczną informację?
- Mary? - Z rozmyślań wyrwał ją ciepły, basowy głos Iana. Lekko potrząsnęła głową a blond falowane włosy opadły na twarz. Poprawiła niesforne kosmyki i spojrzała na ukochanego.
- Tak?
- Co się stało? - Wstał z krzesła i usiadł obok niej.
- Czytałeś? - Podała mu gazetę, a mężczyzna zaprzeczył kręcąc głową. Szybko przeczytał artykuł i spojrzał na Marysię.
- Jesteś zbyt wrażliwa. - Stwierdził krótko.- Takie rzeczy się zdarzają kochanie i musimy się z tym pogodzić.
- Ja to niby wiem, ale Ian.. Co jeśli to byłabym ja? - Spytała patrząc mu w oczy.
- Nie byłabyś i nigdy nie będziesz. Zaufaj mi.- Powiedział delikatnie całując swoją kobietę. Po chwili czułości wrócił do pracy. Wertował kartki co chwile coś notując, bądź cicho powtarzając coś pod nosem. Niewiele przed południem gwałtownie wstał rozrzucając kartki po pokoju. Mary podniosła wzrok znad książki i spojrzała na ukochanego pytającym wzrokiem.
- Muszę iść na spotkanie.- Wyjaśnił napotykając wzrok Wróblewskiej. Chwycił marynarkę, musnął ustami jej czoło i wyszedł, a Marysia zabrała się do czytania przerwanej lektury.
~*~
Marco siedział w fotelu w przestronnym salonie i bezmyślnie patrzył w telewizor. Jego myśli zaprzątał wczorajszy mecz i dzisiejszy artykuł w gazecie. Poruszył szklanką, bursztynowy płyn leniwie przesunął się po szkle. Wpatrzył się ponownie w gazetę i zaczął rozmyślać nad ową kobietą. Czy kiedyś miał z nią styczność? Czy kiedyś korzystał z jej usług? Co pomyślała by o nim piękna blondynka, którą wczoraj poznał? Lekko przesunął językiem po ustach i skarcił się w myślach za marzenia o kobiecie. Nigdy nie pozwalał sobie na takie chwile słabości. Jeśli potrzebował kobiety, lub chciał spełnić jakąś fantazję po prostu szedł do klubu, niekiedy również ze striptizem. Czemu miałby teraz tego nie zrobić? Wykręcił numer Goetzego i czekał na odpowiedź. Chwilę później w słuchawce usłyszał głos przyjaciela.
- Cześć Marco! O co chodzi?
- Nie miałbyś ochoty przejść się do klubu?- Spytał wstając.
- Pewnie, czemu nie. Przyjadę po ciebie za godzinę. Mam nadzieję, że zdążysz księżniczko.- Zaśmiał się krótko i rozłączył. Reus jedynie pokręcił głową i udał się na piętro wziąć prysznic. Jak obiecał Mario, godzinę później siedział już w kuchni swojego przyjaciela i obserwował butelkę whisky. Przysiągłby, że jeszcze wczoraj było jej połowę więcej. Westchnął cicho, Marco coraz więcej pił i imprezował co wcale nie podobało się młodszemu koledze, ale nie miał serca powiedzieć mu, że każda impreza sprawia, że słabiej gra i coraz gorzej wygląda.
- Idziemy? - Spytał farbowany blondyn i uśmiechnął się. Goetze skinął głową i udali się do klubu.
Szli ciemną ulicą wdychając chłodne Dortmundzkie powietrze. Błądzili po jednej z gorszych dzielnic, szukając klubu w którym nikt by ich nie poznał. Rozmawiali jak gdyby nigdy nic o wczorajszym meczu, dokazując przy tym jak nastolatki. Niedaleko wejścia do klubu Marco dostrzegł dwóch mężczyzn. Rozmawiali cicho i rzeczowo. Jeden z nich ostro gestykulował. Był zdenerwowany. Byli klientami tego klubu? Mimo nieciekawej okolicy płaciło się tu głównie za dyskrecję tak potrzebną piłkarzom. Marco szybko obrzucił obydwóch wzrokiem. Jeden z nich był wysoki, miał ciemne włosy i dobrze skrojony garnitur. Drugi zlewał się z mrokiem, dlatego piłkarz odniósł wrażenie, jakby był czarnoskóry, jednak gdy oświetliło ich światło księżyca doszło do niego, że wygląda bardziej na Włocha. Mężczyźni zatrzymali się. Jeden z nich odsłonił marynarkę ukazując białą koszulę i ciemny zarys na niej. Marco poznał ten kształt. Zaklął pod nosem i wyprowadził Mario na inną ulicę. Nie chciał skończyć z przyjacielem jako kolejna ofiara na Dortmundzkiej ulicy.
~*~
Po kilku godzinach Mary zaczęła się nudzić, więc wyszła z pokoju i udała się na długi spacer początkowo po hotelu . Był urządzony w minimalistycznym stylu, co dawało mu pewnego rodzaju wytworności. Wszystkie korytarze jak i pokoje były dobrze zaplanowane i bardzo eleganckie. Pokojówki pracowały perfekcyjnie, prawie w ukryciu. Mary urzędowała tam już drugą dobę a jeszcze żadnej nie spotkała. Jednak wnętrze szybko ją znudziło, postanowiła udać się do jednej z tutejszych kawiarni. Wizja przytulnej kawiarenki i kojącego zapachu kawy, otuliła ją niczym ciepły szalik w zimie. Uśmiechnęła się sama do siebie i udała się na zewnątrz. Było chłodno, ale nie uważała, że powinna wrócić się po kurtkę. Chwilę spacerowała po ulicy, aż napotkała przyjemnie wyglądającą kawiarnię. Niewiele myśląc weszła do środka, podmuch ciepłego powietrza sprawił, że się rozluźniła. Marysia złożywszy zamówienie usiadła przy stoliku niedaleko wejścia. Delektowała się smakiem kawy, gdy ktoś obok niej krzyknął.
- Mary! Jak ja cię dawno nie widziałam! - Wróblewska odwróciła się szybko i spostrzegła rudowłosą kobietę. Zielone oczy bacznie się jej przyglądały, a czarne ubrania delikatnie opinały jej wyrzeźbione ciało. Rozpoznała ją bez trudu.
- Klaudia, miło cię widzieć.- Odpowiedziała jak najbardziej szczerze i wstała aby przywitać się z przyjaciółką, która dosiadła się do jej stolika.
- Co tu robisz? Myślałam, że mieszkasz w Berlinie z Ianem.- Wymówiła jego imię ze wstrętem. Między innymi dlatego ich niegdyś silna więź osłabła. Mary nie mogła wytrzymać ich ciągłych kłótni.
- Bo mieszkam, przyjechałam tu z nim na kilka dni.
- I dlatego siedzisz tu sama? - Spytała kpiąco, ale uśmiechnęła z satysfakcją. Marysia prychnęła ze złością.
- Przyjechał tu w interesach a nie po to żeby się zabawić.- Odparła gniewnie.
- Take it easy.- Zaśmiała się Klaudia i spojrzała na przyjaciółkę.- Schudłaś.- Zauważyła i spojrzała pytająco.
- Nie miałam siły jeść przez ostatnie tygodnie.- Nie chciała więcej mówić, jednak czuła dawną więź, niegdyś strasznie silna. Chciała porozmawiać z kimś kto ją zrozumie, powie co ma zrobić i przytuli. Klaudia poprawiła się na krześle.
- Co się stało? - Spytała szeptem.
- Moja mama nie żyje.- Powiedziała krótko i z całych sił usiłowała powstrzymać łzy. Rudowłosa delikatnie ją przytuliła, wiedziała co przeżywa. Sama straciła matkę wiele lat temu. Wróciła do wspomnień. Długie rude włosy były suche i pozbawione blasku. Delikatna skóra zlewała się z kolorem prześcieradła, a głos.. Był jakby innej kobiety. Lekko potrząsnęła głową odganiając nieprzyjemne myśli.
- Przykro mi.. Ale może chciałabyś iść na imprezę? Jak za starych dobrych czasów.- Obydwie uśmiechnęły się na wspomnienie czasów pierwszego roku studiów, gdy jeszcze mieszkały razem i chodziły na jedną uczelnię. W tamtym czasie niewiele spały, dużo piły i poznawały wielu mężczyzn. Niekiedy na jedną noc. Marysia nie była dumna z tego okresu w swoim życiu. Poza tym. Chciała być w stu procentach wierna Ianowi, nawet jeśli miało to oznaczać nudną noc.
- Nie daj się prosić! Mary, tak dawno nigdzie razem nie byłyśmy. No i nie często mamy okazję, przecież wiesz, że Ian mnie nienawidzi.- Z wzajemnością, dodała w myślach Marysia i spojrzała w okno.
- Nie wiem Klaudia. Wiesz jak się kończą nasze imprezy.- Dziewczyna uśmiechnęła się znacząco.
- Przypilnuję cię.- Obiecała i dopiła swoją kawę.- Ty też kończ i idziemy do mnie. Przecież nie pójdziesz do klubu w jeansach.- Rzuciła i podniosła się z krzesła. Wróblewska również wstała, jednak nie dopiła kawy. Nawet nie myślała, co przyniesie ten wieczór.
Godzinę później siedziały w domu rudowłosej Polki. Śmiały się z byle czego jak za starych dobrych czasów. Klaudia rzucała w Marysię coraz to inną sukienką, jak najlepszą dla jej figury. W końcu wybór padł na beżową suknię zwężoną w biodrach. Wróblewska długo stała w lustrze nie mogąc się na siebie napatrzyć. Dawno nie czuła się tak dobrze jak tego dnia. Zaczęła się zastanawiać kiedy ostatnio czuła się w pełni swobodnie w czyimś towarzystwie. Oczywiście z Ianem czuła się jak księżniczka, ale nie mogła z nim porozmawiać o kolorze lakieru, czy idealnym pudrze. Z Klaudią mogła. Kiedy wspominała ich pierwsze spotkanie, Soja weszła do pokoju. Zmierzyła wzrokiem przyjaciółkę i cicho przeklęła.
- Świetnie wyglądasz.- Z wielkim uśmiechem stanęła za nią i spojrzała w lustro.- Jak za starych dobrych czasów.
Dwie godziny później stały już w klubie. Wszędzie było ciemno, mrok rozświetlały jedynie ostre neonowe światła. Udały się do baru, zamówiły po jednym mojito. I stuknęły szklankami.
- Za nas, i za dzisiejszą noc.- Krzyknęła Klaudia i po chwili już jej nie było, Mary wypiła drinka jednym tchem i sama zaczęła się bawić jak nigdy dotąd, poznając coraz to nowych mężczyzn tak chętnych by lepiej ją poznać. Większość z nich stawiało jej drinki, więc nic dziwnego, że po chwili była pijana, lecz jeden z nich wywarł na Marysi wyjątkowe wrażenie, przystojny, dobrze ubrany i taki uroczy. Szybko opuścili klub udając się na przylegające do niego podwórze. Kilka osób paliło tutaj papierosy, więc szybko domyśliła się, że to tutejsza palarnia. Poznany mężczyzna przycisnął ją do ściany i spojrzał głęboko w oczy. Niebieskie tęczówki błyszczały w mroku. Pocałował ją mocno i namiętnie przyciskając do siebie za pośladki dziewczyny. Nie protestowała. Była zbyt pijana by myśleć o tym co się dzieje w okół niej. Gdzieś w głębi słyszała cichy głos karzący jej przestać, przypominający o Ianie. Ale nie chciała przestawać. Chciała trwać w uścisku bruneta całą noc. Nieznajomy podsadził lekko dziewczynę opierając ją o mur, tym gestem chciał ułatwić sobie dostęp do jej ciała. Udało mu się. Dziewczyna w pełni oddała się pieszczocie uciszając wewnętrzny głos. Słuchała innego głosu. Głosu pożądania.
- Mania do jasnej cholery co ty robisz?! - Usłyszała krzyk z oddali. Chcąc wyswobodzić się z ramion mężczyzny zaczęła się wiercić. Postawił ją na ziemi, ale trzymał w pasie. Za bardzo się chwiała, aby utrzymać na nogach.
- Klaudia? - Spytała jedynie patrząc na przyjaciółkę trzymającą czarnego papierosa w dłoni. Nigdy nie paliła, widać przez coś musiała zacząć. Zmierzyła mężczyznę wzrokiem, to wystarczyło, aby się ulotnił. Rudowłosa podeszła do przyjaciółki i objęła ją w pasie.
- Jedziemy do domu. Tobie już chyba wystarczy.
- Do hotelu. Ian będzie się martwił.- Jedynie westchnęła i pomogła Marysi przejść drogę aż do postoju taksówek. Na taksówkarzu stan dziewczyny nie zrobił większego wrażenia, dlatego Klaudia zaczęła się zastanawiać jak wiele razy przewozi kompletnie pijane dziewczyny. Mary dziwnym cudem udało się podać adres hotelu i w miarę prosto dojść do pokoju w którym się zatrzymali. Problem zaczął się przy otwieraniu drzwi. Stała pod nimi trzymając kartę w dłoni i przyglądała się zamkowi lekko się chwiejąc. Po chwili udało jej się przeciągnąć dobrą stronę karty i wpadła do pokoju, gdzie przy łóżku stał Sheller krzycząc na kogoś przez telefon. Kiedy zobaczył swoją ukochaną szybko się rozłączył.
- Na litość boską Mary co ty ze sobą zrobiłaś? - Przez wiele lat ich związku, starała się nie tykać alkoholu co dopiero mówiąc o stanie całkowitego upojenia. Zaśmiała się cicho i przyciągnęła go do siebie, ale odsunął się od niej.- Nie wiem dlaczego się tak upiłaś, ale jutro będziemy musieli o tym porozmawiać.- Oznajmił i wziął ją na ręce, aby położyć na łóżku.
Nie mam słów ani na to co zrobiłam:)) Miałam dodawać szybciej i dłuższe rozdziały (oraz lepsze) a wychodzi mi to coraz gorzej :') Przepraszam za nieobecność, ale kilka spraw wymknęło mi się spod kontroli i musiałam je w pełni ogarnąć. :) Także przepraszam Was, dziękuję wszystkim,którzy tu zostali i obiecuję poprawę! W końcu mamy już wakacje,więc i czasu jest więcej ♥
woooow! dziękuję kochana! :o! taki piękny dedyk *.* a rozdział jest po prostu meeega, a Ty się czepiasz :D jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądać rozmowa Mary z Ianem, trudno mi rozszyfrować człowieka i nie wiem, czego można się po nim spodziewać :p przeczuwam, że losy Mary i Marco jeszcze się spotkają, to jest oczywiste w sumie xd przepraszam, ale rano jestem nieogarnięta bardzo hahahaha jeszcze raz dziękuję za to powyżej, czuję się zaszczycona, pozdrawiam wciąż ze szpitala ;*
OdpowiedzUsuńNie ma za co skarbie! ♥ dziękuję Ci i jeszcze raz duzo zdrowia! :*
UsuńWspaniały rozdział. Już się nie mogę doczekać dalszego ciągu ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńFantastyczny rozdział!♥ Uwielbiam twoje opowiadania więc nie mogę się doczekać co będzie dalej, buziaki x
OdpowiedzUsuń"Drugi zlewał się z mrokiem, dlatego piłkarz odniósł wrażenie, jakby był czarnoskóry" - Jeszcze nie odblokowałeś tej postaci hahaha :D
OdpowiedzUsuńJak poszly do klubu to już miałam ze Marco spotka ;-; a tu takie zawiedzienie... No no Marysia ładnie się prowadza. Alkoholu to ona tykac nie powinna jak tak to się i niej kończy. W ogóle cierpię. Dlaczego scenka Marco & Mary tak szybko się skończyła ;-; nie nie nie... Ja tego nie przyjmuje do wiadomości. Masz mi napisać piękną i długa scenę na pół rozdziału albo i na cały. Wgl Marco jak czarny charakter w tej scenie u niego. Brakuje jeszcze tylko martwej dziwki w szafie. Gnijaca modelka w taksowce, bez instynktow macierzyńskich.. nanan nuce sobie dalej i lecę spać, a ty pisaj grzecznie. Pap!
Hahah ;d ty to zawsze umiesz rozbawić człowieka :) XD Niedługo scenki będą dłuższe, obiecuję xox
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo za komentarz! :*
Miałam nadzieje że się spotkają w klubie! A tu klapa..
OdpowiedzUsuńEch ten Ian, od samego początku wydawał się podejrzany. Coś czuje że jest wmieszany w te mafijne sprawki. Mam nadziej że nie ucierpi na tym Marysia, że nie wciągnie ją w to. Czekam na następny i pozdrawiam! :)
Haha :) Wszystko się okaże! :* Dziękuję ♥
Usuń