czwartek, 13 sierpnia 2015

Sześć

'Zapewniać kogoś, że się go kocha to jedno, a pogodzić się z tym, że miłość do tego kogoś wymaga wyrzeczenia się swoich marzeń, to zupełnie coś innego.'

Jasne promienie słońca przebijały się przez nie do końca zsunięte zasłony, padały na łóżko gdzie leżała młoda kobieta. Cicho pojękiwała przez sen. Siedzący w rogu Ian przyglądał jej się czekając aż kobieta się obudzi. Niewiele po dziewiątej przebudziła się i usiadła. Lekko potarła oczy dłońmi i rozejrzała się po pokoju.
- Ian? – Wychrypiała.
- Spodziewałaś się kogoś innego?  - Spytał oschle po czym wstał z fotela. Podszedł do stojącej nieopodal szafki gdzie stała butelka wody i opakowanie tabletek. Zgarnął je i podał Mary. - Na kaca, bo domyślam się, że Cię męczy. – Przytaknęła i spojrzała w bok. Był na nią zły. Potrafiła wyczuć to na kilometr.
- Więc.- Słysząc swój głos kilka razy odchrząknęła, aby poprawić jego stan.
- Nie wysilaj się Mary. Chcę jedynie wiedzieć co skłoniło cię do doprowadzenia się do stanu całkowitego upojenia. Nie dało się z Tobą wczoraj rozmawiać, ty nie kontaktowałaś dziewczyno. – Wyrzucił na jednym wydechu, z powrotem siadając na poprzednim miejscu.
- Ja..-Po raz pierwszy od wielu miesięcy nie mogła niczego z siebie wyrzucić. Ona po prostu nie pamiętała, dlaczego to zrobiła. Chociaż chwilę! – Spotkałam Klaudię. Postanowiłyśmy to uczcić. – Sheller prychnął z pogardą .
- Mogłem się domyślić, że to wszystko przez nią.
- Ian, to nie tak.- Podniósł rękę dając jej znać, żeby przestała mówić.
- Nie chcę już o tym rozmawiać Mary. Po prostu mnie zawiodłaś.- Powiedział wstając.- Robiłem wszystko, żebyś była zdrowa, wynajmowałem najlepszych lekarzy, dostosowywałem się do diet. Ograniczyłem palenie do minimum, w twoim towarzystwie nie palę w ogóle. Robiłem wszystko, żeby twój stan zdrowia był jak najlepszy. A ty? Ledwo spotkałaś swoją koleżankę ze szkoły i się upiłaś. Tego inaczej nie można nazwać. Kto wie czy mnie nie zdradziłaś.- Przeczesał włosy palcami. – Nie mam ci za złe tego, że piłaś alkohol. Jesteś dorosła, wiesz, że w połączeniu z lekami które bierzesz może być zabójczy. Chodzi o to że się martwiłem jak cholera. Niedawno było morderstwo, tu niedaleko. Myślałem, że jesteś następna, rozumiesz? – Chodził nerwowo z kąta w kąt gestykulując rękoma.-  Wiesz jak się czułem kiedy nie odbierałaś telefonu? Kiedy wróciłem do pokoju a ciebie nie było? Cholera jasna Mary. Muszę się uspokoić. Niedługo wrócę.- Rzucił na odchodne praktycznie już za drzwiami pokoju. A Marysia? Marysia siedziała na łóżku w takiej samej pozycji i nawet nie zauważyła, kiedy na pościel zaczęły spływać słone łzy. Zawiodła go.. Wstała z łóżka i poszła do łazienki, gdzie spojrzała w lustro.
Blada twarz, suche włosy, widoczne obojczyki. Westchnęła głośno i wzięła w dłonie pudełko tabletek. Nie wzięła ich wczoraj mimo, że powinna. Kompletnie wyleciało jej to z głowy. Wyjęła z pudełeczka białą pastylkę i połknęła. Łzy ponownie zaczęły spływać po jej bladych policzkach, gdzie widoczne były jedynie czarne smugi. Pokręciła głową.
-Żal, żal i rozpacz. Żałośnie Mary, wyglądasz żałośnie.- Powiedziała do swojego odbicia. Zmyła makijaż i chlusnęła sobie zimną wodą w twarz.
Chciała, żeby Ian jej wybaczył, jednak nie wiedziała co ma zrobić. On nie był zwyczajnie zły.. On był zawiedziony. Sto razy wolałaby, żeby na nią nakrzyczał niż żeby powiedział jej, że go zawiodła. Świadomość tego, że po raz kolejny zraniła ukochanego dobiła ją do reszty. Jeszcze to ze zdradą.. Czy zrobiła wczoraj coś czego powinna żałować? Czy jakiś mężczyzna sprawił, że mu się oddała? Szczerze w to wątpiła, ale skąd mogła mieć pewność? Wzięła długi prysznic, chcąc zmyć z siebie brud wczorajszej nocy. Długo stała oblewając się gorącą wodą i wdychając słodki zapach maliny. Czuła jak mięśnie się jej rozluźniają, jak jej ciało się odpręża. Jednak myśli nie dawały jej spokoju. Nie mogła sobie darować tego, że nie pamięta nocy, że jest ona jedną wielką wyrwą w jej pamięci. Zakręciła kurki z wodą i usłyszała cichą melodię wcześniej zagłuszaną przez wodę. Okryta jedynie białym ręcznikiem udała się na poszukiwania telefonu. Leżał w torebce którą wczoraj pożyczyła od Klaudii, aż dziw, że się nie rozładował. Wyświetlił się jej nieznany numer, ale odebrała.
- Cześć Mary! Żyjesz? – Wesoły głos rudowłosej kobiety nieprzyjemnie drażnił wrażliwy słuch Marysi.
- Ledwo. – Odparła krzywiąc się.
- Chętna na powtórkę?
- Nigdy więcej, Ian by mnie zabił.
- Ciągle tylko ten Ian i Ian, będę u ciebie za godzinę, szykuj się! – Rzuciła rozłączając się a Wróblewska głośno przeklęła.
- Tylko nie to.- Powiedziała szeptem siadając na łóżku.- To nie tak miało być.- Jęknęła zdesperowana i wróciła skończyć poranną toaletę.
Godzinę później, siedziała w hotelowej restauracji z Klaudią i piła mocne espresso. Miała na sobie luźny dres, więc lekko peszyła ją czarna elegancka sukienka Soi. Wodziła opuszkiem palca po krańcu filiżanki i przyglądała się czarnej cieczy.
- Klaudia, mogę mieć prośbę?
- Pewnie! Proś o co chcesz. – Jej donośny głos rozniósł się po całej Sali, sprawiając lekki ból blondynce.
- Opowiedz mi wczorajszą noc.
- Szczerze ci powiem, że niewiele pamiętam.- Niepewnie zerknęła na swoje dłonie.- Jedyne co kojarzę to powrót do domu no i początek oczywiście.- Marysia spojrzała na nią smutnym wzrokiem. – O co chodzi?
- Ian poniekąd oskarżył mnie o zdradę. A ja nawet nie potrafię mu odpowiedzieć.- Odparła smutno przyglądając się filiżance.
- Nie zdradziłaś go, na tyle kontaktowałaś, żeby pamiętać, że jesteś w związku z bardzo zaborczym facetem..
- On wcale nie jest zaborczy! – Szybko zaprzeczyła Wróblewska.
- Nie? – Rudowłosa pochyliła się nad stolikiem i uważnie przyjrzała się twarzy blondynki.- Ile razy w ostatnim miesiącu byłaś gdzieś ze znajomymi? Ile razy w ostatnim miesiącu byłaś w klubie? Kiedy ostatni raz dobrze się bawiłaś Mania? – Mary prychnęła.
- Ja mam uczelnię Klaudia. Nie zapominaj o tym.
- Też mam i co? Doskonale się bawię mimo to.- Rozłożyła się na krześle i wpatrzyła w swoją przyjaciółkę.
- Zrozum, że takie życie mi odpowiada. Kocham Iana, a on kocha mnie. Jesteśmy szczęśliwi.- Zaakcentowała ostatnie słowo i spojrzała na kościste kolana.
- Szczęśliwi, wydaje mi się, że szczęśliwsza byłaś w Polsce, kiedy mieszkałyśmy razem.
- Wtedy byłam młoda i głupia, nie rozumiałam co to znaczy prawdziwe życie. Nie chcę zmarnować życia na zabawę z tobą Klaudia. Wybacz, ale czasy kiedy priorytetem były imprezy dla mnie już minął. I tobie też radzę się ogarnąć, coraz ciężej będzie ci znaleźć kogoś na stałe.- Odparła Mary i wstała.- Mam nadzieję, że zrozumiesz. Nie chcę zamętu w życiu przez ciebie.- Zaakcentowała ostatnie słowo i wyszła z restauracji, zostawiając niedopitą kawę i przyjaciółkę nie wiedzącą co myśleć. Wróciła do pokoju hotelowego,  spakowała swoje rzeczy i usiadła na łóżku spoglądając w okno. Kilka osób stało na parkingu paląc papierosy a jej przypomniało to słowa Iana, poczuła lekkie ukłucie w sercu i cicho westchnęła. Z rozmyślań wyrwał ją odgłos zamykanych drzwi. Sheller stał w progu i uważnie jej się przyglądał. Powoli się podniosła i podeszła do niego. Przyciągnął ją do siebie i złączył ich usta w słodkim pocałunku.
- Przepraszam Mary.- Wyszeptał jej do ucha i lekko przygryzł jego płatek.
- To ja przepraszam Ian. Nie powinnam była.- Odpowiedziała cicho wdychając delikatny zapach jego perfum, serce biło jej szybko, ale miarowo, a w głowie miała prawdziwą bitwę myśli. Z jednej strony cieszyła się z tego, że Ian wrócił a z drugiej czuła do siebie wstręt.

Kilka godzin później, po załatwieniu wszelkich formalności i długiej podróży para wreszcie znalazła się w domu. Obydwoje wzięli szybki prysznic i położyli się do łóżka, aby wypocząć po długiej drodze. Marysia długo przewracała się z boku na bok nie mogąc zasnąć, ciągle dręczyły ją wspomnienia poprzednich dni. Westchnęła głośno i wstała z łóżka, usiadła w kuchni przy stole z szklanką herbaty. Przyglądała się brązowemu płynowi, a czas płynął. Zatopiona w myślach nie zauważyła kiedy za oknami zaczęło się robić jasno. Jakże zaskoczona była, kiedy zobaczyła w drzwiach Iana szykującego się do pracy.
- Mary ? Spałaś chociaż trochę?
- Nie za wiele.- Przyznała i upiła łyk już zimnej cieczy.

- Zostałbym z tobą ale śpieszę się. Będę dzisiaj wcześniej, przynajmniej się postaram. – Powiedział i chwycił marynarkę. Jak co dzień. Przypomniała sobie słowa Klaudii i chcąc nie chcąc przyznała jej rację. Ian ją ograniczał. Ze smutkiem w oczach spojrzała za okno gdzie Sheller wsiadał do swojego samochodu. 


Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia, niesamowicie się cieszę, że jeszcze tu ktoś jest ♥ + obiecuje, że w następnym rozdziale będzie dużo Marco ;) Dziękuje Wam misie! ♥ 

7 komentarzy:

  1. Świetny, ale na myśl o Marco cieszę się jeszcze bardziej. Już się nie mogę doczekać nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, jednak wolę gdy jest Marco bo wtedy wiele się dzieje :D
    Przyjaciółka Mery jest niezłym ziółkiem, lekkoduchem jednak powiedziała prawdę. Ian ogranicza Marysie i mam nadzieje, że zmieni tą sytuację i będzie nareszcie prawdziwie szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadrobiłam dziś wszystkie rozdziały i ta historia coraz bardziej mi się podoba :) Masz talent, dawno nie czytałam czegoś tak wciągającego :) Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham, kocham, pi prostu kocham to opowiadanie <3
    Uwielbiam sposób w jaki piszesz. Lubię, gdy wszystko powoli się rozkręca i z czasem rozwija. Nie mogę się doczekać więcej scen z Marco.

    Dobrze, że Marysia zdała sobie sprawę, że Ian ją ogranicza. Kocha go, to widać, ale musi sobie uświadomić, że z nim nie będzie prawdziwie i w pełni szczęśliwa.
    Co to przeszłości Mary, to nigdy bym jej nie podejrzewałam, że była taka niegrzeczna. ;)

    Pozdrawiam i czekam na kolejny siódemkę :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy