niedziela, 13 grudnia 2015

Dziesięć

„Ludzie mówią, że przyjaciele nie niszczą siebie nawzajem.”

~Tydzień później ~ 


Dwie młode Polki siedziały przy dużym kuchennym stole, wpatrując się w kubki z parującą kawą. Klaudia stukała palcem o ucho kubka intensywnie się nad czymś zastanawiając. Na jej pięknej twarzy wręcz widać było procesy myślowe i kolejne łączące się fakty. Za to Marysia wyglądała na spokojną, przyglądała się gorącej, czarnej cieczy, jej twarz pozostawała bez jakiegokolwiek wyrazu. 
Od pamiętnego wieczoru spędzonego w towarzystwie piłkarza, niewiele mówiła. Czuła się winna, a poczucie winy zawsze wywoływało w niej stan otępienia. Nie pojechała na umówione z nim spotkanie, ponieważ uznała, że zbyt dużo ryzykuje, numer piłkarza zablokowała, a noc usiłowała usunąć z pamięci. 
- Mania? - Długą chwilę ciszy przerwała Klaudia, Marysia podskoczyła na miejscu wyrwana z nostalgicznych rozmyślań. 
- Słucham? - Klaudia nerwowo spojrzała w kubek, obejmując go obiema dłońmi. 
- Ja wiem, że to krępujące dla ciebie pytanie, ale czy w trakcie twojej nocy z Reusem, widziałaś może jego znajomych? 
- Jeszcze tego by mi brakowało do szczęścia. Co by im powiedział? Hej to laska, którą wykorzystałem bądź wykorzystam, bo chce poznać naszego trenera? Zabrzmiałoby to żałośnie, nie sądzisz? - Marysia gorączkowo potrząsnęła głową i schowała twarz w dłoniach targana emocjami. 
- Rozumiem.- Odpowiedziała jedynie rudowłosa kobieta, lecz w jej sercu zagościł pokój. 
Klaudia od przyjazdu do Berlina uciekała myślami od sytuacji, której była świadkiem w klubie. Kiedy jeszcze była w Dortmundzie średnio się to jej udawało. Usiłowała wymazać z pamięci obraz jej kochanka wraz z najlepszą przyjaciółką. Biedna Marysia nie była niczego świadoma, ba, nie mogła nawet tego podejrzewać, bo i jak? Rudowłosa od dziecka była skryta, mimo, że wyglądała na ekstrawertyczną kobietę. Wszędzie było jej pełno, lecz dopiero po jakimś czasie osoby wchodzące w bliskie relacje z Polką, zdawały sobie sprawę z tego, że niczego o Klaudii nie wiedzą, lecz ona wie o nich wszystko.
Na każdą chandrę spowodowaną przykrym wspomnieniem wybryku kochanka miała idealne lekarstwo, było nim oczywiście męczenie Iana na wszelkie możliwe sposoby. Dochodziło nawet do tego, że zdenerwowany mężczyzna nie wracał na noc do domu. Marysia odchodziła wtedy od zmysłów, a Klaudia usiłowała pokazać jej jak wielkimi pomyłkami życiowymi jest Sheller i związek z nimi. Usiłowała jej wmówić, że Ian chodzi do na spotkania z kobietami, w gruncie rzeczy niewiele się myliła, lecz Mary uparcie twierdziła, że Ian jest jej wierny i nie ma szans, by myślał o innej. 
Czas mijał szybko i nieubłaganie, lecz obydwie kobiety cieszył ten fakt. Tego samego dnia Berlin miała opuścić drużyna Dortmundu. Dziewczyny cieszyły się, że więcej nie spotkają niepożądanych piłkarzy, lecz Ian postanowił pokrzyżować im plany. W spokojne, miało się zdawać, piątkowe popołudnie biznesmen wszedł do domu tanecznym krokiem, nawet na widok Klaudii nie zrzedła mu mina. Kiedy kobieta to zobaczyła otworzyła usta by zniszczyć dobry humor mężczyzny, lecz zanim zdążyła się odezwać on zrobił to pierwszy. 
- Nie zepsujesz mi dziś humoru Soja, więc nawet nie próbuj. - Zaczął z uśmiechem. 
- Wyzwanie przyjęte.- Odbiła pałeczkę rudowłosa, już zaczynając myśleć, w jaki sposób jest w stanie zniszczyć dobry dzień drugiej połówki swojej przyjaciółki. Marysia tylko pokręciła głową z niedowierzaniem i spojrzała pytająco na Iana. 
- Mam dziś zaproszenie.-Spojrzał ukradkiem na Klaudię.- Dla niej niestety też, na przyjęcie u klienta. Właściwie mały bankiet, kilka znajomych nic więcej. Chętne? 
Marysia słysząc o możliwości wyrwania się z domu i pójścia w towarzystwo obcych ludzi wyraźnie się rozluźniła.
- Bardzo. - Odpowiedziały równocześnie. 
- Chętnie tam się nad tobą poznęcam.- Dodała Klaudia zeskakując z obrotowego krzesełka. Złapała za dłoń ukochaną przyjaciółkę. Napotkawszy pytający wzrok Iana wzruszyła ramionami. 
- Chyba nie myślałeś, że pozwolę Mary iść bez wcześniejszej wizyty u kosmetyczki? - Prychnęła kpiąco. 
Kiedy Mary poszła na piętro się ubrać Ian doszedł do Klaudii, opierającej się o futrynę drzwi prowadzących do salonu. 
- Czy mogłabyś mi powiedzieć, kiedy wracasz do Dortmundu? - Zapytał spoglądając czy Marysia czasem nie wraca. 
- Póki, co nie mam zamiaru. Lubię patrzeć jak się ze mną męczysz. - Zmroziła go spojrzeniem, mężczyzna przeczesał włosy dłonią, lekko je targając. 
- Nie odpuścisz mi, prawda? 
- Nawet na to nie licz. Ciesz się, że jeszcze nie powiedziałam wszystkiego Marysi, ale pamiętaj, czekam tylko do przyszłego tygodnia. 
W tym samym czasie po schodach zbiegła uśmiechnięta Wróblewska, nie podejrzewała nawet, jaki sekret skrywa dwoje najbliższych jej osób. 

~*~


Siedząc w białym, skórzanym fotelu była odprężona jak nigdy. Każdy mięsień był rozluźniony, a myśli krążyły wokół błahostek. Od dobrych kilkudziesięciu minut nawet przez myśl jej nie przebiegł sportowiec, tego właśnie jej brakowało. Porządnego zabiegu kosmetycznego w towarzystwie przyjaciółki. Kiedy nie miały na twarzy maseczek mogły śmiało rozmawiać, zamiast wybierać ciężkie tematy dyskutowały na temat zapachu czy właściwości maseczki do włosów, którą ostatnio widziały w sklepie bądź o cudownych perfumach, które miały okazję wąchać. Klaudia chciała delikatnie dać znać Marysi, że muszą porozmawiać, ale nie miała odwagi. Mary była odprężona i uśmiechnięta. Rudowłosa nie chciała tego niszczyć. 
Po zabiegach kosmetycznych kobiety udały się do pobliskiej kawiarni, gdzie zamówiły swoje ulubione kawy. Czekając na zamówienie zaczęły planować, jakie sklepy po kolei odwiedzą. Marysia chciała iść już do domu, jak twierdziła - Klaudia wykorzystała jej dzienny limit, lecz Soja była nie do przegadania i Mary musiała przystać na jej prośby, nie było innej opcji. 
Stolik, który wybrały znajdował się w pobliżu wielkiej okiennicy z pięknym widokiem na Berlin. Tego dnia świeciło delikatne słońce, duża część berlińczyków wystawiała twarze do słońca chcąc nałapać jak najwięcej witaminy D. Marysia podziwiała piękną berlińską uliczkę, podczas gdy kelnerka stawiała na ich stoliku dwie duże latte, gdy blondynka to zobaczyła podziękowała pracownicy kawiarni uśmiechem i zabrała się do zjadania pianki posypanej wiórkami czekolady. Robiła to z pasją w oczach, co niesamowicie bawiło Klaudię. 
Marysia od dziecka była dokładnym człowiekiem, nigdy nie zostawiała czegoś zrobionego do połowy i do każdej, nawet najmniej ważnej czynności podchodziła z pasją i wielką dokładnością. Nie było szans, żeby trzeba było coś po niej poprawiać. Jeśli coś robiła to dawała z siebie sto procent, właśnie tego zawsze zazdrościła jej Klaudia, często swawolna, odkładająca wszystko na ostatnią chwilę, nie potrafiła niczego zaplanować. Praca zawsze paliła jej się rękach, podczas, gdy jej dobra przyjaciółka już dawno miała wszystko wykonane, lecz teraz role się odwróciły. Klaudia miała wszystko zaplanowane, a Marysia nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że niedługo zacznie realizację swojego planu. 
- O czym myślisz? - Z zadumy wyrwał ją głos Marysi. Nawet nie zauważyła, kiedy odpłynęła. 
- O Polsce. - Wiele wspomnień wiązało się z tym jednym krajem, Klaudia lubiła do nich wracać, sprawiało jej to przyjemność, natomiast Mary odsuwała je od siebie tak daleko jak tylko mogła, lecz w ostatnim czasie się to zmieniło. Spędzając samotny wieczór pod kocem na kanapie w trakcie, gdy Ian naigrawał się z Klaudii i na odwrót, przyłapywała się na wspominaniu najlepszych momentów z Polski. 
- Możemy kiedyś pomyśleć nad pojechaniem tam.- Klaudia zachłysnęła się kawą. Dusząc się na zmianę z kaszleniem spojrzała pytająco na przyjaciółkę. - Stęskniłam się.- Wyznała Marysia.- Brakuje mi tego, że mogłam iść do jakiegokolwiek klubu i dobrze się bawić, nie bojąc się, że zrobię coś niewłaściwego i narażę tym Iana na plotki.- Westchnęła.- Brakuje mi naszych porannych spotkań na kawę i papierosa, brakuje mi wspólnego błądzenia po ulicach, szukaniu jednego sklepu czy po prostu siedzeniu na ławce w parku, rozmów, tych wszystkich wiecznie czepiających się starszych pań. Jedzenia w fast foodach czy nawet głupiego picia wódki w tajemnicy. Chyba za szybko dorosłam Klaudia, bo brakuje mi młodości i młodzieńczych wybryków. Całe życie wydawało mi się, że jestem dojrzała, bo umiem podjąć określone decyzje oraz dlatego, że nie zachowuję się jak pusta laleczka, która dużo pije, pali ćpa i sypia, z kim popadnie. Ale chyba niedojrzałe było to, że nie korzystałam z młodości tak jak inne dziewczyny i usiłowałam być dorosła na siłę, teraz żałuję, bo się nie wybawiłam. Niby jestem jeszcze młoda i mogę się bawić, ale jestem w związku z dojrzałym mężczyzną, który jest w pewnym stopniu osobą publiczną, więc nie mogę sobie pozwolić na takie zachowanie. Rozumiesz? Czuję się jak nastolatka uwięziona w starej kobiety. Chce się bawić, ale nie może, bo boi się, co ludzie powiedzą. W Polsce tak nie było, mogłam być, kim chciałam i robić, co chciałam, dlatego tak tęsknię za Polską, dlatego chcę tam pojechać bez Iana. 
Wyznanie przyjaciółki ją zdziwiło. Upiła łyk kawy i przemyślała jej wypowiedź. Faktycznie, zawsze, kiedy dziewczyny wybierały się na większą imprezę, Marysia stroniła od alkoholu, czasem zapaliła papierosa, ale sporadycznie. Klaudia zawsze myślała, że jest to spowodowane jej chorobą, nie sądziła, że Mary może chcieć poczuć się dorosła. 
- Szczerze mówiąc nie wiem, co ci powiedzieć Mania. Całe życie myślałam, że jesteś dojrzała, nie, że próbujesz być. - Zrobiła pauzę, upiła łyk kawy i ponownie zaczęła mówić.- Nie będę komentować tego, co powiedziałaś, dobrze wiesz, że jestem dobra w słuchaniu, ale w związku z wydarzeniami ostatnich, cóż, niestety lat nie jestem osobą, która powinna to robić, bo to przeze mnie opuściłaś Polskę. Jedyne, co mogę zrobić to zabrać cię tam z powrotem i pokazać, że nadal możesz się wybawić. Mało tego, kiedy Ian usłyszy, że ja jadę, ucieknie. A właśnie, skoro mowa o Ianie..
- Nie Klaudia, stop.- Przerwała jej Mary.- To nie jest moment, w którym powinnyśmy rozmawiać o moim ukochanym, nie chce rozumiesz? Wiem, że go nienawidzisz, ale ja go kocham. Nie próbuj mnie przekonać, że jest nieuczciwy wobec mnie, bo jest najcudowniejszym facetem, jakiego miałam. 
Rudowłosa nie skomentowała tego, dopiła kawę i odstawiła pustą szklankę na stolik. 
- Dobrze, porozmawiamy o tym, kiedy indziej. 

~*~


Wieczór przyszedł szybciej niż wszyscy by tego chcieli, kiedy wybiła godzina, o której mieli wyjść kobiety nadal były w rozsypce. Marysia kończyła makijaż, a Klaudia układała włosy. Ian niecierpliwił się w przedpokoju, kiedy dostał telefon. Odebrał go, lecz zakończył połączenie po wypowiedzeniu ledwie jednego krótkiego zdania, był pewien, że jest już spóźniony. Zawołał kobiety i poprosił, aby się pospieszyły. Wyjątkowo bez zbędnego przeciągania kobiety zeszły na dół, obydwie wyglądały olśniewająco i był pewien, że zawrócą gościom w głowach. Tego właśnie potrzebował, aby odwróciły uwagę od niego. Drogę przebyli niesamowicie szybko, Ian wyprzedzał kierowców i jechał najszybciej jak mógł, lecz kiedy dotarli na miejsce, wskazówka dawno minęła wyznaczoną godzinę. Sheller wysiadł, otwierając drzwi przed kobietami i zaprowadził je do sali.
 Goście bawili się w najlepsze, tak jak mówił Ian nie było ich wielu, lecz żadnego z gości kobiety nie znały i w gruncie rzeczy nie chciały poznać, lecz nie wypadało stronić od towarzystwa, dlatego gdy jakiś starszy, dostojny mężczyzna zagadał towarzyszki Iana, te chętnie odpowiadały na pytania i rozmawiały ze staruszkiem. Ian wycofał się z sali zanim ktokolwiek zdążył zauważyć, dokąd idzie. Mary przeszukując salę w poszukiwaniu swojego ukochanego natrafiła na najmniej pożądaną osobę - w drugim końcu sali właśnie zjawił się Marco Reus wraz z drużyną. 


Witam wszystkich! :D 

Rozdział jest o niczym i zdaję sobie z tego sprawę, ale jest godzina 00:55, a ja już dawno powinnam spać, ale zdążyłam napisać tylko tyle. :( Mam cholernie zawalony tydzień, naprawdę. Klasówki, klasówki i jeszcze raz klasówki. Na szczęście wystawienie ocen już w środę, ale nie mogę od razu zaprzepaścić sobie szans na dobre oceny w drugim więc muszę kuć dalej :/ 
Mało tego wielkimi krokami zbliżają się Święta, a w tym roku wykonuje prezenty własnoręcznie w związku z czym potrzebuję na to sporo czasu. :( 
Dobra koniec o mnie, jak Wam mija tydzień i okres przedświąteczny? :D 

Misie, dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, wejścia, obserwacje i wgl wszystko jesteście cudowne ♥♥ 
Chciałabym wiedzieć co myślicie o rozdziale :) Dajcie znać w komentarzach :D
P.S jeśli są tu jakieś fanki skoków, zapraszam http://burning--desire.blogspot.com/ 

Pozdrawiam cieplutko ♥ 

7 komentarzy:

  1. Kończyć w takim momencie...to powinno być karalne! To się odbija na zdrowiu czytelników! Nie mogę zebrać myśli i opisać Ci jak bardzo ten rozdział jest świetny (a jest bardzo) bo myślę jedynie CO BĘDZIE DALEJ?!? Musze czekać, no bo cóż mi zostało! Powinnam sobie kupić taki kalendarz adwentowy co odlicza dni do kolejnego rozdziału u ciebie :D bym sobie czas czekoladkami jeszcze umiliła (Halo, może ktoś to opatentować?)
    No i tajemnica nie daje o sobie zapomnieć! Niech Klaudia powie do Merry jak najszybciej, bo tak nie postępuje dobrze wobec swojej przyjaciółki...
    Pomarudziła czyli teraz już kończę!:D Mam nadzieję, że znajdziesz czas na pisanie bloga (i jeszcze troszkę czasu na wejście do mnie na bloga i zapoznanie się z 37 częścią :D)
    Także kończę, dużo weny!
    Do następnego, buziaczki! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, na pewno opatentuję, zarobimy na tym miliony, mówię Ci ;P
      Dziękuję bardzo :D

      Usuń
  2. Rozdział jest świetny, ale dlaczego kończysz w takim momencie? :o No wiesz co? To nie było fajne. :( Ale wracając... Kurczaczki, Klaudia coraz bardziej mnie intryguje. Chociaż ja w ogóle uwielbiam wszelkie tajemnice, intrygi i takie tam. Po prostu je kocham. I chyba za to też kocham Twoje opowiadanie. ;) Chciałabym, żeby Mary była szczęśliwa, odpoczęła sobie trochę od tego apodyktycznego Iana. Jak dla mnie gościu ma przed nią ogrom tajemnic i to nie wróży niczego dobrego. A Marco? Jestem ciekawa tego, jak się zachowa, co wymyśli. A może nas wszystkich zaskoczy i będzie zazdrosny o Iana? Hah, bredzę już chyba. :p No nic, chyba pora kończyć. Także ten, weny życzę i czekam na następny rozdział. :D
    A, zapomniałabym! U mnie też już wystawiają oceny. A co do świąt, to jeszcze nie czuję wielkiej atmosfery, ale myślę, że zmieni się to w czwartek, bo robię sobie wolne i przygotowuję prezenty - kocham to robić. ;D
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dopiero początek intryg :D
      Powodzenia z ocenami :D
      I dziękuję :*

      Usuń
  3. Kurczę, dawno aż tak się nie spóźniłam... Na swoją obronę mam tylko tyle, że jednak dotarłam :p
    Ehh, ten Ian... Zmieniła się dla niego, a on i tak nie potrafi potraktować jej poważnie... Szkoda, że Mary tak ślepo mu wierzy... Ale z drugiej strony nie ma powodu, by tego nie robić, jednak kiedy już pozna prawdę, jestem przekonana, że bardzo będzie cierpiała. Czy z powodu przyjaciółki też?
    No i ten bankiet! :D Wiedziałam od początku, że pojawi się na nim Reus, byłoby zbyt pięknie, gdyby tak po prostu pojechał sobie do Dortmundu :p Jestem ogromnie ciekawa, jak to się rozwinie, dlatego końcówka szalenie mi się nie podoba, no ale co zrobić, poczekam :p
    Mam nadzieję, że tym razem uda mi się dotrzeć szybciej! Buziaki ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. A-ale jak to już nie ma niczego nowego? Ja się nie zgadzam! Przeczytałam wszystko i obfitą notkę pozostawię pod następnym rozdziałem, więc pisz szybko :P

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy