niedziela, 8 marca 2015

Prolog

'God know we tried' 

Siedziała na niesamowicie twardym łóżku trzymając w rękach szydełko wraz z poplątaną w przepiękny wzór włóczką, słone łzy spływały jej po policzkach nie przeszkadzając jednak w kontynuowaniu pracy. Mimo młodego wieku, babcia zdążyła nauczyć ją dwóch pięknych wzorów, które bez przerwy powtarzała. Miały już w domu kilkanaście takich samych serwetek, które zawzięcie tworzyła, ale jej mamie to nie przeszkadzało, kochała dzieła swojej córki. Mała dziewczynka westchnęła odkładając prawie skończoną robótkę na szafeczkę obok łóżka. Wstała powoli wyjmując z dłoni drobne kabelki, usiadła przy oknie spoglądając na plac zabaw znajdujący się na dole, tak strasznie im zazdrościła. Tak bardzo chciała zbiec na dół gdzie bawili się jej rówieśnicy. Bladoróżowa chustka, którą mała Marysia nosiła na sobie już od kilku dobrych miesięcy niesamowicie ją drażniła, nienawidziła jej. Tęskniła za swoimi pięknymi blond włosami niegdyś sięgającymi pasa. Miała najdłuższe włosy w przedszkolu i była z tego taka dumna, a teraz? Nie miała już nawet jednego włoska. Przetarła łzy pachnącymi chusteczkami, które zawsze kupowała jej mama, żeby chociaż trochę pocieszyć swoją córeczkę. Zdawała sobie sprawę z tego, że każda wizyta w szpitalu może być ostatnią. Dziewczynka potrzebowała przeszczepu, ale żadne z rodziców nie przeszło pozytywnie badań. Białaczka małej Marysi niszczyła niegdyś szczęśliwą kobietę, Pani Basia ponad wszystko kochała swoją jedyną córeczkę. Tęskniła za jej perlistym śmiechem, pięknym uśmiechem, tym błyskiem w jej głębokich niebieskich oczach. W momencie, kiedy jej dziecko trafiło do szpitala, świat obydwóch kobiet legł w gruzach. Dziewczynka niewiele z tego wszystkiego rozumiała, ale jej rodzicielka, aż za dobrze. Jej mała córeczka mogła umrzeć. Przyjmowała tak bardzo niszczącą ją chemię, przechodziła setki badań. Straciła swoje przyjaciółki, włosy które uwielbiała, Pani Basia również je kochała. Uwielbiała wracać z pracy i czesać włosy małej w kłosa, tak jak lubiła najbardziej. Nie było jej to dane. Niestety. Jej wizyty w szpitalu były rzadkie, nie dlatego, że los dziewczynki ją nie obchodził, wręcz przeciwnie. Brała jak najwięcej zmian aby móc zapłacić za wszystko, za rachunki, pobyt w szpitalu, który nie należał do tanich. Kontakt z byłym już mężem był bardzo rzadki. Ostatni raz rozmawiała z nim kiedy prosiła, aby zrobił badania, czy może być dawcą szpiku dla swojej córeczki. Nie mógł. Spodziewała się tego, lecz za każdym razem, kiedy widziała lekarza, kiełkowała w niej nadzieja, że może tym razem się uda, tym razem znajdą dawcę, który ocali życie Marysi. Liczyła na to, jedyne dzięki czemu się trzymała to nadzieja. Cicho zapukała do pokoju, w którym powinna znajdować się jej córeczka.
- Marysiu? Mogę?
- Tak, wejdź mamo.- Dziewczynka zeskoczyła z parapetu wbiegając wprost w ramiona swojej rodzicielki. Stęskniła się za nią. Kochała kiedy przychodziła, przynajmniej wtedy nie czuła się samotna. W szpitalu lubił ją jedynie wesoły Pan doktor Andrzej i urocza pielęgniarka Pani Róża. Obydwoje przychodzili do dziewczynki tak często jak mogli, jednak natłok obowiązków dawał im możliwość spędzenia jedynie kilku minut w towarzystwie sześciolatki. Usiadły we dwie na łóżku, rozkoszując się swoim towarzystwem. Obydwie zdawały sobie sprawę, że wizyta Pani  Basi nie potrwa długo. Musiała bowiem pędzić na drugą zmianę, niewiele po osiemnastej miała tramwaj a zegarek wskazywał już siedemnastą trzydzieści siedem. Uśmiechnęła się delikatnie do córeczki i złapała ją za bladą dłoń. Wiotczała z dnia na dzień, była coraz słabsza, bledsza, nie walczyła już, nie miała siły. Ciszę panującą między dwoma kobietami przerwało rytmiczne pukanie do drzwi.
- Witaj Marysiu! Witam również Panią.- Jak zawsze uśmiechnięty Pan Andrzej wpadł do Sali. Był niesamowicie energicznym mężczyzną i patrząc na niego samemu miało ochotę się biegać, skakać. Po prostu cieszyć życiem, dlatego też był ulubionym wujkiem małej dziewczynki.
- Dzień dobry Panu.- Odezwała się Pani Basia, a jej córeczka tylko uśmiechnęła. Nie miała już siły nawet mówić, nie chciała próbować.
- Mógłbym prosić Panią na moment do mnie? Mam do Pani pewną sprawę.- Westchnął lekarz, mama Marysi wstała ze szpitalnego krzesełka. Wyszła z nieprzyjemnej Sali wraz z doktorem, zostawiając małe dziecko samo. Przeszli cały brudno niebieski korytarz, dobrze wychowany mężczyzna tuż po czterdzieste otworzył jej drzwi i wpuścił do środka. Gabinet lekarza był taki sam jak wszystkie, biurko, na nim komputer, pieczątka, recepty, kilka długopisów, sporo kart pacjentów. Wyjął jedną z wierzchu, była Marysi. Niestety często musiano wpisywać do niej kolejne leki podawane dziewczynce. Pani Basia dzielnie się trzymając patrzyła wyczekująco na Pana Andrzeja, cicho westchnął.
- Proszę Pani, chciałbym przekazać Pani dobrą wiadomość.- Potarł skronie, a zmarszczka na środku czoła delikatnie pogłębiła. Uśmiechnęła się. Nadzieja znowu w niej odżyła.
- Znalazł się dawca szpiku, jest okazem zdrowia, trenuje piłkę nożną, jednakże, stawia on pewne warunki. – Zgodziłaby się na wszystko byleby tylko jej córka była zdrowa, by znowu w pełni mogła cieszyć się życiem, jak kiedyś, żeby wróciła jej ukochana Marysia, teraz był zaledwie cień tego, co było kiedyś. Tęskniła za córką, tęskniła za nią naprawdę bardzo. Za swoją małą ukochaną Marysią.
- Jakie?
- Chciałby, aby to pozostało tajemnicą.
- Nie ma problemu.- Rzuciła Pani Barbara i jej ulżyło. Jej córeczka przeżyje, dostanie przeszczep. To była najlepsza wiadomość jaką słyszała od wielu miesięcy.

~*~


- Lekarza! Proszę poproście kolejnego! Ona może tego nie przeżyć! – Krzyk na Sali operacyjnej był dzisiaj wyjątkowo duży, lekarze w zielonych fartuchach i zielonych maseczkach na twarzach operowali małą Marysię, a jej mama wraz z babcią czekały przed salą strasznie się denerwując. Młody mężczyzna – dawca szpiku również tam był. Chodził wzdłuż całego korytarza i czekał. Czekał aż pozna dziewczynkę którą prawdopodobnie uratował. Ale co by się stało, jeśli nigdy jej nie pozna? Jeśli dziewczynka umrze nawet nie poznając prawdziwego życia? 

Liczę, że nowa historia się spodoba i że tym razem wytrwam z Wami do końca :) Mam pomysły na większość rozdziałów, także z dodawaniem ich myślę problemu nie będzie ;) Oczywiście wszystko zależy od Was, bo to komentarze najbardziej motywują :) No i serdecznie zapraszam do obejrzenia zwiastunu do bloga ;) Link do niego znajduję się na górze w zakładkach ;) Enjoy x 


41 komentarzy:

  1. zapowiada się cudownie *.* nie potrafię przewidzieć, co może się dalej wydarzyć :o jejku cieszę się, że wróciłaś! pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Prolog smutny, ale zakończony swego rodzaju happy end'em. Uwielbiam postaci piłkarzy o wielkim sercu. Będę wpadać, choćby dlatego, że ładnie piszesz i chcę poznać dalszy ciąg tej historii. Jednocześnie w wolnym czasie zapraszam do siebie :)
    Pozdrawiam, do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że przypadły Ci do gustu postacie xx I dziękuję bardzo :*

      Usuń
  3. Bardzo fajny rozdział :* Zapowiada się ciekawie więc zostaje i z niecierpliwością czekam na następny rozdział :* pozdrawiam i zapraszam do mnie
    droga-do-milowci. blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny,świetny.Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej*_*.Czekam na dalsze losy tej historii.Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się początek ;) taki inny ;) czekam z niecierpliwością ;) =D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba ;) I dziękuję za komentarz x ;)

      Usuń
  6. Podoba mi się początek ;) taki inny ;) czekam z niecierpliwością ;) =D

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż mnie świerzbi,żeby zapytać się gdzie jest mój Szczęsny ale...NeverMind xx Prolog zajebisty xx Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojeju, obejrzałam zwiastun i aż mam dreszcze przysięgam! Strasznie mnie zainteresował Robert, bo o co chodzi Marco, to można się łatwo domyślić po nazwie bloga :P
    I czemu Jurgen nie chce, żeby Marysia wiedziała o nim. Nie rozumiem.
    Dodaj coś szybko :*
    Życzę weny i zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapraszam na nowe opowiadanie, o Marco :)
      http://brak-slow.blogspot.com/2015/03/prolog.html
      Prolog!

      Usuń
    2. Wszystko się wyjaśni, dziękuję za komentarz i oczywiście wpadnę x

      Usuń
  9. Zwiastun obejrzałam już trzeci raz i jakoś nie mogę przestać. A co, obejrzę jeszcze raz!

    -3 minuty później-
    Nadal podoba mi się tak samo i równie mocno intryguje. Bardzo dobrze również dobrałaś piosenkę. Lana *.*

    Dobrze, a teraz kilka słów o prologu.
    Jest jakoś tak inaczej. I to zdecydowanie ogromny plus. Czytałam kiedyś historię gdzie jedną z głównych ról odgrywała choroba, a jakiś tam sportowiec był dawcą narządu, a po paru latach chora osóbka spotkała się z nim bla bla bla..... Ale tutaj wygląda to dużo bardziej intrygująco. Ciekawie przedstawiłaś początek, dzięki czemu chce się dowiedzieć dużo więcej.
    Dlaczego Juergen nie chce znać Mary? Dlaczego Marco postanawia jej pomóc? I co z Robertem?
    Kurde, zostanę tutaj. Zostanę, bo jestem cholernie ciekawa odpowiedzi na te pytania, i wydaję mi się, że to opowiadanie będzie się różnić od innych, gdzie bohaterowie zmagają się z poważną choroba. Taka moja intuicja:)

    Nie pozostaję mi nic innego, jak życzyć Ci dużo, dużo weny, i czekać na rozdział. Trzymaj się, kochana:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj miałam problem z piosenką ale moja ukochana Lana wygrała ;) Dziękuję bardzo za opinię x Mam nadzieję, że fabuła Cię nie zawiedzie :)

      Usuń
  10. Zaprosiłaś mnie do siebie, zatem przybyłam!
    Z małym poślizgiem, ale jestem! ;*
    Zostaję na zawsze! *.* Zaczarowałaś mnie. ♥
    Prolog wypełnił swą rolę. Zaintrygował. Nawet bardzo. Bardzo, bardzo. ♥
    Na dodatek- bohaterowie. Cudowne. ;))

    Mogłabyś informować mnie o nowościach w zakładce SPAM na którymś z moich blogów? :D

    P.S.: Zapraszam także na prolog nowej historii u mnie!
    http://leben-ist-zeichnen-ohne-radiergummi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, dziękuję bardzo <3 Oczywiście będę informować x I oczywiście wpadnę! :)

      Usuń
  11. Heeej: )
    Zaprosiłaś mnie więc jestem i...nie żałuję: )
    Mimo że to dopiero prolog to już kocham tego bloga <3
    Z niecierpliwością czekam na nn<3
    Buziaki: ***
    Ps: cieszę się że wróciłaś: ) do bloggera: )
    O i dzięki tobie zauważyłam brak zakładki: D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) I cieszę się, że ktoś się cieszy z mojego powrotu :*

      Usuń
  12. To dopiero prolog, a ja już zakochałam się w tym opowiadaniu niecierpliwością czekam na I rozdział, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo xx I naprawdę mi miło, że tak mówisz ;)

      Usuń
  13. No powiem Ci, że mnie zaciekawiłaś i teraz już nie mam innego wyjścia jak tu u Ciebie zostać i czekać na rozwój wydarzeń ;D ♥
    Już niecierpliwie czekam na rozdział ♥
    No i oczywiście zapraszam do mnie na moje blogi :)
    Aha zapomniałabym.. dodaję Twojego bloga do zakładek, żebym nie zgubiła go nigdzie :) ♥ No i oczywiście do obserwowanych ;D
    Pozdrawiam, buuuziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej.
    Zaprosilas mnie więc jestem. Powiem, że pomysł na opowiadanie świetny. Prolog jest smutny, choc końcówka dająca nadzieję. Naprawdę świetnie piszesz. Myślę, że będę tu stała bywalczynia i na pewno będę komentować. Proszę informuj mnie na moim blogu, w dziale spam o nowych rozdziałach w miarę możliwości. I mam jeszcze jedną prośbę- byłoby mi bardzo miło gdybyś nastepnym razem gdy zajrzysz do mnie zostawiła po sobie komentarz nie tylko w dziale spam. Wiesz dobrze jak one motywuja, nie muszę tego tłumaczyć. Mysle, ze moje opowiadanie Cię zainteresuje, musisz tylko dać mu szansę :-)
    Pozdrawiam i życzę duzo weny.
    Ps. Zapomnialam zaprosic Cie na nowy rozdział do mnie- wczoraj się pojawil www.new-life-with-you-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo x i oczywiście będę ;) Wszystkie stare opowiadania postaram się nadrobić w miarę moich możliwości, jednak mam naprawdę zawalony miesiąc, sprawdzianami i innymi, także, może być ciężko, jednak na pewno w końcu wyjdę na prostą :)

      Usuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mimo to że Reusem zbytnio się nie interesuje, opowiadanie zanosi się na bardzo ciekawe. Wiedz że z pewnością zostanę tu na dłużej. Mam nadzieję, że się odwdzięczysz i zajrzysz do mnie ;)
    football-life-and-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaprosiłaś, więc się zjawiam :) Po obejrzeniu zwiastuna i przeczytaniu prologu stwierdzam, że ta historia zapowiada się niezwykle ciekawie ;) Dla mnie to będzie trochę odstępstwo od normy, bo jakoś tak się złożyło, z na mojej blogowej liście w większości figurują opowiadania o skoczkach i siatkarzach (co nie zmienia oczywiście faktu, że piłkarskie klimaty również bardzo mi odpowiadają) :) Piszesz ciekawie i przyjemnie i o to właśnie chodzi :* Bloga zaobserwowałam, więc analogicznie będę na bieżąco ;)
    Tak więc do następnego :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zauważyłam, dlatego zastanawiałam się czy zostawić link ale stwierdziłam że zaryzykuję i bardzo się cieszę, że się zjawiłaś :) Dziękuję za obserwacje i komentarz x

      Usuń
  18. Zprosiłaś, więc zajrzałam. Zapowiada się bardzo ciekawie, będę tutaj zaglądać częsciej.
    Do następnego :)
    Życze weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. o kuźwa, popłakałam się ;-;
    ale mam rozkminę... czy to Marco, czy... lewy będzie tym dawcą szpiku? xd chyba Lewy, co nie? :v
    czekam na jedynkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. zapraszam do mnie: http://alessandroschoepf-story.blogspot.com lub http://jestemtuz-obok.blogspot.com i zachęcam do pozostawienia swojego komentarza z opinią ;)

      Usuń
    2. Wszystko się okaże już niedługo x Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  20. Jest Marco jest git. Jest wyjustowane, czyli, chlamu nie ma. Tak przynajmniej podejrzewam. Jestem kupiona i mam zamiar zacząć czytać, pewnie od jutra w autobusie jeśli siedzące miejsce znajdę, bo dzisiaj już padam.

    jbc - mój tragiczny blog bo w przebudowie. http://sun-moon-true.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  21. Oki. Przeczytałam prolog i jest git. Swobodnie się czyta, bez (czasami zbędnych i przesadzonych u niektórych) nadto rowninietych artystycznych opisów. Stawiam na.... Marco. Zastanawiam się ile lat ma tu Marysieńka, bo chyba nie było napisane o ile uważnie czytałam. W sumie to podsunelas mi pewien pomysł z tym szpikiem. Spoko loko, nie ma kradzieży pomyslow, ale chyba coś wykminie u siebie z przeszczepem zarządów. Ogólnie podoba mi się opko i pewnie będę gościć często :> oczekuj komentarzy pod kolejnymi rodzialami.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy